sobota, 2 lutego 2013

Chapter 13

- Pani jest w ciąży - uśmiechnął się do mnie
- Co ? - popatrzyłam na Niall'a i się rozpłakałam
- Laura ? Kochanie, dlaczego płaczesz ? - przytulił mnie
- Niall, ja... ja  cię przepraszam - płakałam coraz głośniej i mocno się wtulałam w Niall'a
- Za co mnie przepraszasz w ogóle ? - popatrzył się na mnie
- Niall, tym dzieckiem... ja ci wszystko zniszczę, nie mogę na to pozwolić, nie mogę ci zniszczyć kariery, rozumiesz ? - popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem
- Ty mi nic nie zniszczysz, będziemy szczęśliwi, rozumiesz ? - usiadł na krześle i otarł moje łzy
- Naprawdę ? - szeroko się uśmiechnęłam - nie zostawisz mnie za to ?
- Laura, oczywiście że nie, kocham cię najbardziej na świecie ! - pocałował mnie

Niall'owi zadzwonił telefon
- Halo, Niall ?
- No ?
- Gdzie jesteście, zaraz wychodzimy - powiedział Zayn
- Będziemy za pół godziny, musicie poczekać, jesteśmy w szpitalu
- Co się stało ?
- Powiemy wam w domu, czekajcie na nas
- Ok, pa - Zayn się rozłączył.

- Doktorze, czy Laura może wyjść dziś ze szpitala ?
- Tak, oczywiście
- Dziękuję

Niall pomógł mi usiąść i założył mi buty i kurtkę. Zamówił taxi i pojechaliśmy.

Pod drzwiami znów mi się zrobiło słabo, ale na szczęście nie zemdlałam. Weszliśmy do środka i wszyscy do nas podbiegli pytając co się stało.
- Chłopcy ! Cisza - krzyknął Niall - Będę miał dziecko - po tych słowach wszyscy się na niego rzucili z gratulacjami. Ja tylko stałam zaskoczona, ich zachowaniem.Nie miałam zielonego pojęcia, że będą się tak cieszyć. Jednak mi zbladła mina, nie chciałam Niall'owi zniszczyć kariery. Przecież ja sobie sama nie dam rady, a te jego wywiady, spotkania, koncerty ? Sama miałam wątpliwości już na początku, jak to będzie wyglądać po wakacjach. Przy okazji ta ciąża. Mogliśmy się zabezpieczyć. Kocham go, ale to tak nie może być. Gdy już urodzę to dziecko.. A z resztą po co mam zdradzać szczegóły.

Na "rodzinne" spotkanie ubrałam to:



- Kocie, jak ty pięknie wyglądasz - podszedł do mnie i chwycił mnie w pasie, ja się tylko uśmiechnęłam.
- Ej, nie miziać mi się tu, tylko chodźcie bo dziewczyny czekają. - krzyknął Lou i wyszedł z domu.
- No, chodźmy - Niall chwycił moją rękę i wyszliśmy.

Harry, Louis i Liam pojechali samochodem Lou, a Ja, Niall i Zayn pojechaliśmy samochodem Hazz'y. Po drodze podjechaliśmy po Perrie, a Lou podjechał po El i Dan. Spotkaliśmy się w restauracji. Było tam przepięknie, kryształowe żyrandole, niebieskie, szklane w dodatku świecące ściany. Nigdy jeszcze nie byłam w takim miejscu.

Po powrocie do domu poszłam się umyć i spać.

**Rano**
Obudziłam się jak to każde rano. Otworzyłam oczy, a koło mnie nie było Niall'a tylko list. Brzmiał on tak: "Kochanie, pojechaliśmy na próbę, na dole masz śniadanie. Wrócę około 1pm. Kocham cię.    Twój Niall". Przeczytałam list i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie, było pyszne, później poszłam się w coś ubrać, umyć się i zadzwoniłam do ginekologa aby umówić się na wizytę.
- Dzień dobry, czy dodzwoniłam się do przychodni ginekologicznej ?
- Dzień dobry, tak - usłyszałam kobiecy głos z drugiej strony.
- Proszę pani, chciałabym się umówić na wizytę, najlepiej by było na dziś, można się jeszcze zapisać ?
- Tak, czy pasuje pani 10am. ?
- Tak, oczywiście, dziękuję. Do zobaczenia - uśmiechnęłam się i wyszłam z domu, ponieważ byłam już 9.30am.

Do przychodni dojechałam taksówką w 20 minut. Weszłam do środka, usiadłam w poczekalni i czekałam aż wywołają moje nazwisko.

Wywołali. Weszłam.


Rozmawiałam z lekarzem, o tym jak i kiedy to się wydarzyło.

- Kiedy będę mogła znać płeć dziecka ?
- Za miesiąc
- Dobrze.
Ginekolog skończył to co miał skończyć, ubrałam się, poszłam się jeszcze umówić na kolejną wizytę która ma się odbyć za miesiąc i wyszłam. Wracałam do domu piechotą, po drodze weszłam jeszcze do spożywczaka, aby kupić jakieś owoce i marchwie dla Lou. Wyszłam ze sklepu i skierowałam się w stronę domu...

Byłam pod drzwiami gdy właśnie pod nasz dom pojechał nieznany mi samochód. Wyszedł z niego mężczyzna w kapturze i głową schyloną w dół, kogoś mi przypominał, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć kogo. Podszedł do mnie i...

___________________

No, taki se.. Nie miałam weny <3 

1 komentarz: